piątek, 20 lutego 2009

Krzyż San Damiano


Z racji 800-lecia zakonu franciszkańskiego w naszym sanktuarium, nawiedził nas krzyż san Damiano. Mieliśmy okazje my jak i wierni, modlić się przy nim, przez cały tydzień.


Kiedy Biedaczyna z Asyżu padł na kolana przed Krzyżem w kościółku San Damiano, prawdopodobnie wiedział, że znajduje się przed ikoną w stylu bizantyjskim, być może namalowaną setki lat przed jego narodzeniem.
Należąc do społeczeństwa, które miało tylko Pismo święte jako wspólną księgę, Franciszek odczytał ikonę krzyża jako Ewangelię św. Jana, zauważając Chrystusa triumfującego - Boga, panującego nad światem, któremu nikt nie zabiera życia, lecz który sam dobrowolnie oddaje się na ofiarę.
Ewangelia św. Jana ubogacona jest grą światła i ciemności - walką między dobrem i złem. Dla społeczeństwa przyzwyczajonego do wojen i przemocy, Krzyż San Damiano jasno objawia przesłanie Ewangelisty: śmierć nie ma już władzy nad nami. Także dla Franciszka śmierć była nie tak jak dla nas powodem rozpaczy, lecz jak napisał w "Pochwale Stworzeń" - "Siostrą śmiercią".
Przyjrzyjmy się bliżej niektórym elementom ikony z większą uwagą. Belki Krzyża, na którym Jezus jest zawieszony, są czarne. Czerń była kolorem tradycyjnie reprezentującym diabła lub śmierć. Ale kiedy spogląda się na krzyż jako całość, odnosi się wrażenie, że dominuje kolor czerwony. Oznacza on krew Chrystusa lub "wylew" miłości. Miłość zwycięży śmierć. Chrystus umarł z miłości do nas.


Stopy Chrystusa są mocno osadzone na podstawie czarnego koloru. Syn Boży jest także Synem Człowieczym. On zna nasze cierpienia. Nawet Aniołowie są napawani trwogą patrząc na spływający strumień krwi. Ich oczy są szeroko otwarte w podziwie dla miłości i przebaczenia, jakie On ma dla ludzi, którzy przybili Go do drzewa Krzyża. Chrystus jest Barankiem prowadzonym na rzeź, chętnie oddającym swe życie - stąd nie będzie już więcej śmierci. Po tym zdecydowanym strumieniu krwi nie będzie już więcej potrzeba niczyjej ofiary z krwi. Chrystus umarł raz za wszystkich.
Jezus jest ubrany w lnianą opaskę (szatę kapłańską), krótką z białego lnu i obramowaną złotym szlakiem, zwanym efodem. Chrystus jest przedstawiony średniowiecznemu widzowi jednocześnie jako ofiara i kapłan, nasz stały pośrednik u Boga Ojca.


Twarz Pana Jezusa jest zakryta welonem. Wygląda to tak, jak gdyby cień słoneczny padł na Jego twarz, ale On jest zasłonięty podobnie jak Arka Przymierza, która była zakryta w Świątyni (przez dym kadzideł) przed oczyma wszystkich. Teraz jednak, zamiast oglądania Boga przez zasłonę kadzidła widzimy Go poprzez zasłonę człowieczeństwa. Jesteśmy zatem wezwani, by widzieć obecność Boga w naszych bliźnich.




Poprzez swój wielki rozmiar na wizerunku Chrystus stał się Drzewem Życia. Pod Jego ramionami, Jego "gałęziami" znajduje się pień różdżki Jessego, pięć przykładów tych, którzy kochają, tych, którzy pozostali wierni: Maryja, Jan Apostoł, Maria Magdalena, Maria - matka Jakuba i Setnik. Możemy zauważyć, że pięć głównych postaci jest podobnych jedna do drugiej. Mają te same twarze, oczy, uszy, usta. Jesteśmy wszyscy jedną rodziną w Panu. Nie ma już człowieka wolnego ani niewolnika, ani Greka czy Rzymianina, kobiety czy mężczyzny. Wszyscy jesteśmy jedno w Chrystusie Panu (por. Ga 3,28).
Patrząc na ikonę, pierwszą postacią po lewej stronie jest Maryja, Matka Chrystusa. Stoi najdalej i po prawej stronie Chrystusa. Jest to miejsce honorowe. Maryja nosi biały welon ozdobiony klejnotami, obraz z Psalmu 45, gdzie królowa jest ubrana w złoto z Ofiru dla jej królewskiego oblubieńca. W rzeczywistości mają miejsce zaślubiny pomiędzy niebem i ziemią, pomiędzy nową Ewą i nowym Adamem. Posłuszeństwo Maryi i Józefa odwróciło ciemność przyniesioną poprzez grzech nieposłuszeństwa naszych pierwszych rodziców.
Św. Jan Apostoł stoi obok Maryi. Nosi białą szatę - symbol czystości i czerwoną - symbol mądrości. Oboje - Maryja i Jan, wskazują na Chrystusa jako źródło jedności, ale jednocześnie są "ukierunkowani" na siebie, ponieważ Jan jest teraz reprezentantem mnóstwa ludzi, którymi stali się bracia i siostry Chrystusa, synowie i córki Maryi. Poprzez ten fakt nigdy nie zostaliśmy sierotami.
Maria Magdalena jest namalowana najbliżej Chrystusa, po Jego lewej stronie. Jest także ubrana w płaszcz koloru czerwonego. Ewangelia mówi nam, że była wielką grzesznicą, ale ponieważ żałowała i nawróciła się, jest upamiętniona na zawsze, jako "kobieta, która wielce miłowała" (por. J 8,5-13). W Ewangelii św. Jana Maria Magdalena jest pierwszą osobą, która doświadczyła przywileju oglądania zmartwychwstałego Chrystusa (por. J 20,11-18). Maria Magdalena szepce prawdopodobnie o wypełnionych teraz tajemnicach do stojącej obok niej drugiej Marii, matki Jakuba Apostoła.
Maria, matka Jakuba, jest kuzynką lub ciotką Jezusa. Ale mimo tego, że jest spokrewniona przez krew, jest równa z innymi postaciami pod względem wielkości i wyglądu twarzy, ponieważ to nasza wiara i lojalność wobec Ewangelii, a nie więzy krwi, sprawiają, że jesteśmy członkami jednej rodziny Chrystusa.
Piąta postać, najdalej po prawej stronie, to setnik - rzymski oficer, który poprosił Jezusa o uzdrowienie chorego syna (por. Mt 8,5-13; Łk 7,1-19). Niegodny zaproszenia Jezusa do swego domu Centurion (przedstawiciel władzy), jest świadomy, że Jezus mógłby tylko powiedzieć słowo, a chłopiec byłby uzdrowiony. Jak podaje tradycja, ten pogański urzędnik reprezentujący władzę okupanta był wystarczająco hojny, by zbudować Żydom synagogę w Kafarnaum. Wszyscy ludzie są świadomi jego hojności. Wobec nich Chrystus stwierdza, że ten człowiek, nie Hebrajczyk, człowiek spoza religii Izraela, miał więcej wiary niż wszyscy synowie Abrahama. Wiara Centuriona została upamiętniona na zawsze w liturgii tuż przed przyjęciem Komunii świętej: "Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja".




W górnej części ikony widzimy w kole Chrystusa wstępującego do nieba. Zamknięte koło symbolizuje doskonałość, pełnię. Ale Chrystus przełamuje nawet to koło, wstępując ponad, w wieczność, w niewyobrażalną, obfitą miłość Boga Ojca.
W Ewangelii św. Jana, wielka tajemnica Męki i Śmierci jest przejmująco objawiona w błogosławieństwie Boga Ojca - nad całą sceną jakby Jego ręka "wychodzi" z najwyższej części ikony.
Nie dziwi nas fakt, że po roku niewoli, po spędzeniu wielu miesięcy lub tygodni na samotnej modlitwie w małym kościółku San Damiano, w którym Chrystus z Krzyża tak wyraziście przemówił do Biedaczyny, nigdy więcej Franciszek nie mógł być kimś innym, jak tylko człowiekiem dla drugich. On odkrył odwieczne prawdy: jest moc w słabości, siła w delikatności, zbawienie w cierpieniu, wieczne życie w Siostrze Śmierci.
Franciszek ofiarował swoje życie, by naśladować Pana Jezusa. To zaufanie wprowadziło go w wielką przygodę. Franciszek będzie na zawsze zapamiętany jako człowiek szczęśliwy.
Niech Krzyż wezwania przypomni nam źródło naszego powołania i niech będzie zachętą do lepszego naśladowania Chrystusa na wzór Świętego Franciszka z Asyżu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz